O absurdach w przemyśle odzieżowym
Współczesny przemysł odzieżowy zafundował ludzkości konieczność dostosowania się do kilku rozmiarów ubrań, które w ich mniemaniu uchodzą za uniwersalne. Mowa tu oczywiście o popularnych oznaczeniach literowych typu: S, M, L, XL. Producenci zapomnieli jednak, że tak skonstruowana skala zakłada idealną proporcjonalność sylwetki, którą w dzisiejszych czasach mało kto może się pochwalić.
Ile razy każdy z nas podczas dokonywania odzieżowych zakupów miał okazję znalezienia się w żenującej sytuacji, w której żaden z dostępnych rozmiarów danej rzeczy na nas nie pasuje? Jak długość jest ok, to rękawy za krótkie, jak rękawy są ok, to w barach za ciasno itp. W ten oto sposób nasze zakupy okazywały się totalną stratą czasu. To jednak nie koniec absurdów.
Kolejny problem chyba najlepiej zilustrować na zwykłych t-shirtach. Otóż, kiedy już przestaliśmy rosnąć, a nasza sylwetka ustabilizowała się na określonym poziomie, kupiliśmy sobie koszulkę w konkretnym rozmiarze, dajmy na to – XL. Niedługo potem zechcieliśmy kupić sobie następny t-schirt. No więc udaliśmy się do sklepu i bez zbędnego mierzenia wzięliśmy ciuch w tym samym rozmiarze. Wracamy do domu i co się okazuje?
Że nasza koszulka jest za mała! Jak to? Przecież wzięliśmy dokładnie ten sam rozmiar, który do tej pory pasował idealnie. No właśnie… w tym tkwi cały problem – rozmiar rozmiarowi nierówny. W ten oto sposób każdy z nas po otwarciu swojej szafy dochodzi do wniosku, że chodzi we wszystkich rozmiarach jednocześnie.
W związku z tym, nie dość, że jesteśmy zmuszani do dostosowania się do kilku obowiązujących rozmiarów, co już jest swoistą paranoją, to jeszcze każdy producent wprowadza swoją własną rozmiarówkę żeby jeszcze bardziej utrudnić nam życie. I bądź tu człowieku mądry.